Sklep mięsny; źródło: Narodowe Archiwum Cyfrowe

Temat dzisiejszego wpisu będzie obejmował czasy rządów Edwarda Gierka oraz generała Wojciecha Jaruzelskiego. Jest to dla mnie szczególny okres, ponieważ byłem naocznym świadkiem rządów obu ekip, doświadczyłem skutków ich posunięć na własnej skórze i tym samym wyrobiłem sobie na ten temat własne zdanie. Oczywiście jest ono subiektywne i być może nie zawsze zgodne z faktami (w końcu pamięć ludzka bywa ulotna), ale mam wrażenie, że wyjdzie to tej notce tylko na dobre. Nie muszę opierać się jedynie na relacjach historyków, ale mogę wpleść także swoje osobiste impresje. Taka sytuacja zdarza się na moim blogu po raz pierwszy. Zachowam chronologię wydarzeń, do której wszyscy jesteśmy przyzwyczajeni chociażby na lekcjach historii, ale jednocześnie będę starał się utrzymać ascetyczny styl i skondensowaną formę po to, aby różnego rodzaju ozdobniki nie przysłoniły właściwej treści.

Jakie więc były tamte czasy?

Dla mnie był to okres szczególny. W roku 1970 (a więc na początku przywództwa Gierka) uczęszczałem jeszcze do szkoły podstawowej (byłem w 7 klasie), zaś pod koniec rządów generała Jaruzelskiego rozpoczynała się moja przygoda z biznesem…

Edward Gierek; źródło: Leszek Łożyński/Reporter

Dziesięcioletnie panowanie Gierka i jego ekipy (1970-1980), które nastąpiło bezpośrednio po ustąpieniu z funkcji I sekretarza PZPR Władysława Gomułki, wniosło powiew świeżości i pewnej „światowości”, których Polacy byli wtedy bardzo spragnieni. Edward Gierek przedstawiany był jako osoba obyta w świecie, znająca język francuski (i to podobno całkiem nieźle – w końcu pojechał w latach 20. do Francji, a potem Belgii, do pracy jako górnik) i starająca się unowocześnić kraj i podwyższyć standard życia jego mieszkańców. Był to człowiek rzutki i gospodarny, co pokazał na Śląsku w czasach swoich rządów jako I sekretarz Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Katowicach. Cieszył się wówczas powszechną społeczną akceptacją. Był też dobrze widziany przez państwa zachodnie.

Chociaż w statucie PZPR wyraźnie zapisano, że I sekretarza KC PZPR wybiera zjazd partii, to nigdy nie zdarzyło się, aby przywódcę wyłoniono właśnie w ten sposób. Nie inaczej było i tym razem. W praktyce zawsze decydująca była sytuacja polityczna i gospodarcza kraju. Gomułkowska stagnacja gospodarcza połączona z biedą, zacofaniem i brakiem perspektyw rozwoju miast i wsi oraz napięcia związane z kryzysem politycznym marca 1968 roku zapowiadały rychły koniec rządów towarzysza Wiesława. Sytuacja gospodarcza, ale także zmęczenie społeczeństwa modelem „socjalizmu siermiężnego” i pełnego wyrzeczeń oznaczały definitywny koniec rządów persony, która przecież na początku swych rządów była postrzegana jak bohater narodowy (żądał większej niezależności od ZSRR, przeciwstawił się Sowietom w sprawie kolektywizacji rolnictwa oraz twardo sprzeciwił się radzieckiej interwencji wojskowej na Węgrzech w 1956 roku).

Władysław Gomułka w latach 60.; źródło: Karol Szczeciński/EAST NEWS

Na korzyść ówczesnego modelu można było zaliczyć wspomniane wyżej uratowanie rolnictwa przed kolektywizacją oraz odbudowę kraju ze zniszczeń wojennych. Stosunki z Kościołem katolickim były za to dosyć napięte. Władysława Gomułkę można przyporządkować do komunistów z odchyleniem narodowym, co jest (przyznajmy to uczciwie) paradoksem. W przeszłości jego zapatrywania w tej kwestii były przyczyną wielu problemów (spędził nawet kilka lat w więzieniu za „odchylenia prawicowo-nacjonalistyczne”). To wszystko odbiega od stereotypu typowego komunisty i pokazuje prawdziwą twarz Gomułki, o której bardzo rzadko wspomina się w podręcznikach do historii.

Pretekstem do przejęcia władzy przez ekipę Edwarda Gierka były wydarzenia z grudnia 1970 roku. Wprowadzone wówczas podwyżki spowodowały wybuch strajków w Stoczni Gdańskiej i innych zakładach produkcyjnych w różnych regionach kraju. W 1971 roku podjęto decyzję o cofnięciu podwyżek, a sam Gierek zaczął zaciągać zagraniczne kredyty na rozwój kraju, co w krótkiej perspektywie przyczyniło się do modernizacji Polski i wzrostu średniego poziomu życia jej mieszkańców. Były to bardzo szczytne idee, szkoda tylko, że realizowane za pieniądze pożyczone z Zachodu. Wtedy to jednak nikogo specjalnie nie obchodziło. Naród dał się uwieść propagandzie sukcesu.

Maciej Szczepański; źródło: PAP

No właśnie – propagandzie. W tym miejscu należałoby wspomnieć o wpływie publicznej telewizji  na szerokie masy społeczeństwa, a zwłaszcza o jej długoletnim dyrektorze – Macieju Szczepańskim – zwanym „krwawym Maćkiem”. Bardzo dbał on o to, aby wszelkie informacje pokazywały tylko tę stronę medalu, którą chciał widzieć rząd (i którą zamierzał się dzielić ze swymi „poddanymi”). Zaczęła się propaganda sukcesu na szeroką skalę. W efekcie PRL stał się 10. gospodarką świata, w kraju nastąpił powiew zagranicznej świeżości, pojawiły się też nowe technologie (np. podpisanie współpracy z włoskim fiatem i produkcja w naszym kraju samochodów osobowych), a wszystko zdawało się zmierzać ku lepszemu. Paradoksalnie przez kilka lat tak właśnie było. Ludzie pamiętali jeszcze gomułkowską siermiężność, dlatego na tym tle działania Gierka wyglądały bardzo dobrze. Rozkwitły polskie: nauka, kultura i sport. Unowocześniony przemysł (w tym masowo pozyskiwane technologie) miał produkować w dużych ilościach wysokiej jakości towary, których eksport zapewniłby środki na spłatę długów. Uczciwie trzeba przyznać, że miasto i wieś otrzymały duże profity. Już w 1971 roku wprowadzono dopłaty z budżetu do tak zwanego kompleksu żywnościowego. Im wyższe były ceny żywności, tym większe były też nakłady na ich zniwelowanie. Wieś dostała: anulowanie ustawy o obowiązkowych dostawach, ustawę emerytalno-rentową czy ustawę o kredytowaniu gospodarstw. Miasto zaś otrzymało nowe osiedla robotnicze i ogólny rozwój budownictwa mieszkaniowego. Ekipa Edwarda Gierka wybudowała ponad 2 600 000 mieszkań, ustanawiając tym samym rekord w historii krajowego budownictwa mieszkaniowego i dając dach nad głową ponad 10 000 000 obywateli. Dla studentów możliwe stały się zagraniczne wyjazdy naukowe.

Budowa kolejnego gierkowskiego osiedla; źródło: FORUM

Zresztą to właśnie Zachód okazał się kluczowy, a właściwie jego chęć kredytowania przedsięwzięć Gierka. W 1975 roku obroty w handlu zagranicznym z państwami kapitalistycznymi przekroczyły po raz pierwszy obroty w handlu z krajami socjalistycznymi. Wydaje się, że „światowość” ówczesnego I sekretarza PZPR „urzekła” wszystkich bez wyjątku.

Było to jednak tylko złudzenie – w końcu każdy sukces ma swoją cenę, za który zagranica niebawem wystawiła rachunek. PRL nie był w stanie go spłacić. Nic w tym dziwnego. Kraje kapitalistyczne nie do końca rozumiały złożoność sytuacji i warunki, w jakich musiała funkcjonować nasza ojczyzna. Pozyskiwane technologie służyły całemu blokowi socjalistycznemu, ale opłaty obciążały tylko nasz kraj. Poluzowanie „kagańca” pozwoliło wsi na unowocześnienie rolnictwa i wielki skok żywnościowy. Natomiast wzrost poziomu życia w miastach paradoksalnie przyczynił się to wzrostu znaczenia opozycji, która jeszcze mocniej zbratała się z Kościołem.

Chociaż przez kilka pierwszych lat ustrój był stabilny, to z czasem zaczęły się na nim pojawiać rysy. Wiązały się one z dewizami, tzn. walutami wymienialnymi państw Zachodu, na czele z dolarem amerykańskim. Aby je zdobyć sprzedawano często za bezcen na zachód produkty rolnicze i surowce. To właśnie walutą zagraniczną (głównie dolarami) spłacano zaciągnięte kredyty. Problem w tym, że pozyskane w taki sposób dewizy przestały wystarczać do obsługi ciągle wzrastającego zadłużenia.

Radom, 25 czerwca 1976 r. Protestujący robotnicy podpalili budynek Komitetu Wojewódzkiego PZPR; źródło: ARCHIWUM SOLIDARNOŚCI

Moim zdaniem to było główną przyczyną załamania się epoki gierkowskiej, a nie długi wynikające z zaciągniętych kredytów. Oczywiście one także były istotne, ale to jednak konsekwencja niesprawnego systemu dewizowego. Podobnie zresztą jak wszelkie rozruchy w kraju, z radomskim czerwcem 1976 roku na czele. Strajk ten z punktu widzenia władz był irracjonalny – przecież kraj rozwijał się. Nikt z ówczesnych rządzących nie brał poważnie pod uwagę postępującej erozji systemu komunistycznego, która z roku na rok stawała się coraz bardziej widoczna. W końcu stanowiliśmy w obozie socjalistycznym wyjątek – byliśmy jego „najweselszym barakiem”. Mieliśmy własność prywatną (rolnicy), młodzi mogli wyjeżdżać na Zachód, a Kościół także miał sporo do powiedzenia. Rosja radziecka patrzyła się na wszystkie te rzeczy z ukosa. Opozycja demokratyczna także wolała, by sytuacja w kraju stawała się raczej gorsza niż lepsza, gdyż tylko to mogło spowodować wśród rodaków chęć zmiany ustroju. Ich niewypowiedziane nigdy wprost życzenie zaczęło się spełniać.

W latach 1976–1980 dochód narodowy spadł o około 7%, rosły za to niedobory towarów i kolejki przed sklepami. Pojawiły się problemy z dostawami energii dla zakładów, które zaczęto limitować zarówno dla zakładów przemysłowych, jak i odbiorców indywidualnych. Powrócono do pomysłu wprowadzenia podwyżek. Okres ten kończył się wprowadzeniem kartkowego systemu dystrybucji dóbr konsumpcyjnych. Było to pokłosiem narastających trudności  w dystrybucji towarów żywnościowych oraz innych tzw. pierwszej potrzeby (słynne rolki papieru toaletowego), których po prostu było zbyt mało ze względu na niewydolny system gospodarczy. ZSRR także zaczął coraz bardziej nieprzychylnie spoglądać na poczynania I sekretarza KC PZPR, który próbował po cichu uniezależnić się od „wielkiego brata”. Najlepiej świadczy o tym historia związana z próbą stworzenia polskiej bomby atomowej i tragiczny los jej głównego konstruktora – gen. dyw. prof. dr hab. inż. Sylwestra Kaliskiego – w którego tragiczną śmierć mogło być zamieszane KGB…

Sytuacja stawała się nie do zniesienia i w końcu ekipa Gierka musiała ustąpić.

Sentyment wielu ludzi do tej postaci pozostał do dnia dzisiejszego, o czym świadczy choćby to, że w listopadzie 2020 roku, pomimo zakazu odwiedzania cmentarzy, na grobie Edwarda Gierka pojawiły się świeczki, kwiaty i wieńce. I nie przyniosła ich wcale rodzina byłego I sekretarza…

Wojciech Jaruzelski w studiu telewizyjnym w dniu 13 grudnia 1981 r.; źródło: Archiwum Dokumentacji Mechanicznej, Wojskowa Agencja Fotograficzna

Wróćmy jednak do roku 1980. Sytuacja w kraju jest bardzo nieciekawa. Do długów z Zachodu, których obsługa stawała się coraz trudniejsza, doszły też napięcia w obozie socjalistycznym. ZSRR miał dosyć polskiej polityki otwartości względem krajów kapitalistycznych. Poza tym zażądał szybszego rozliczania naszych zaległości finansowych wewnątrz RWPG.  Państwo sowieckie, które w tym czasie zaangażowało się w wojnę w Afganistanie (1979 – 1989) samo potrzebowało na gwałt gotówki (m.in. od PRL). Trudną sytuację naszego wschodniego sąsiada potęgował ogólnoświatowy spadek cen surowców energetycznych. W kraju zaczęło brakować podstawowych towarów. Po przymusowej rezygnacji Edwarda Gierka (spowodowanej także dużymi problemami zdrowotnymi) stanowisko I sekretarza KC PZPR objął czasowo Stanisław Kania. Nie chciał jednak rozprawiać się w sposób brutalny z rosnącą w siłę opozycją, choć namawiali go do tego moskiewscy towarzysze (właśnie wtedy rodziła się tzw. pierwsza „Solidarność”), ani tym bardziej wprowadzać żadnego stanu wojennego. W tej sytuacji PZPR postanowiła postawić  na czele państwa postawić sprawdzonego człowieka – generała Wojciecha Jaruzelskiego. Wygrał on walkę ze Stanisławem Kanią, który początkowo miał lepszy PR (był przedstawiany jako reformator), ale ciążyła na nim odpowiedzialność za tłumienie radomskiego czerwca 1976 oraz powiązania z UB (choć wówczas była to tajemnica nieznana szerokiej opinii publicznej).

Moim zdaniem Jaruzelski był człowiekiem uczciwym, który jednak nie zdawał sobie do końca sprawy ze złożoności ówczesnej sytuacji gospodarczej.  Kraj ogarnęła ogólnopolska fala strajków, powstała NSZZ „Solidarność”, która cieszyła się ogromnym poparciem społecznym, a jej przywódca – Lech Wałęsa – stał się ikoną ruchów wolnościowych, bohaterem dla wielu Polaków (i całego Zachodu), a wkrótce także laureatem pokojowej nagrody Nobla. ZSRR patrzył się na to wszystko nieprzychylnie i groził interwencją. Trzeba było szybko działać. 13 grudnia 1981 generał powołał WRON (Wojskową Radę Ocalenia Narodowego) i przy pomocy Rady Państwa (niekoniecznie do końca legalnie) wprowadził stan wojenny, który nie przysporzył mu popularności, za to jednoznacznie przekreślił jego szanse w oczach Zachodu. Na nasz kraj zostały nałożone sankcje. Ustały wszelkie kredyty – w końcu które państwo kapitalistyczne (pierwszego świata) chciałoby sponsorować jednego z głównych wrogów demokracji? Zawieszono wtedy działalność wszystkich organizacji, a działacze opozycyjni zostali internowani. Rozpoczęła się tzw. wojna polsko – jaruzelska. Co ciekawe, internowania nie uniknęli także niektórzy ludzie władzy, z Edwardem Gierkiem i długoletnim premierem Piotrem Jaroszewiczem na czele.

Chris Niedenthal – Czas apokalipsy, 1981 r.; źródło: Chris Niedenthal / FORUM

W partii panowało jednak przekonanie o tym, że armia poradzi sobie z wszelkimi trudnościami. Zostały powołana tzw. inspekcje robotniczo-chłopskie, które miały za zadanie kontrolować sklepy, zakłady produkcyjne oraz instytucje i sprawdzać krążące wtedy plotki o spekulantach i sabotażystach. Oczywiście wyniki takich działań były mierne i nie poprawiły nastrojów społecznych.

Co ciekawe, to właśnie w czasie stanu wojennego rząd Jaruzelskiego wprowadził wiele reform instytucjonalnych: powołał Trybunał Stanu, uchwalił ustawę o szkolnictwie wyższym, (poszerzając samodzielność wyższych uczelni), wprowadził samorząd radców prawnych oraz  nową ustawę o radach narodowych i samorządzie terytorialnym. Ten ostatni akt pozwolił nie tylko na wskrzeszenie terminu „samorząd terytorialny”, ale przede wszystkim na zdecentralizowanie władzy.

Ja sam przyglądałem się rozwojowi sytuacji w Polsce w tym gorącym okresie z perspektywy niemieckiej, gdyż w czerwcu 1981 roku udało mi się wyjechać do RFN. Oglądając tamtejszą telewizję, widziałem relację z wyborów I sekretarza, tzn. starcie między Kanią a Jaruzelskim. Ten pierwszy przedstawiany był jako postać pozytywna, reformator, zaś ten drugi jako osoba zachowawcza, twardogłowy wojskowy…

Gdańsk, 17 czerwca 1981. Lech Wałęsa pozuje dla fotoreportera, źródło: AFP PHOTO

Pieniądze z Zachodu, zamiast płynąć do rządu, zaczęły wspierać opozycję, z Lechem Wałęsą na czele. Wiele do powiedzenia w tej kwestii miał też Kościół katolicki, zwłaszcza po wyborze na papieża kardynała Karola Wojtyły (1978). Kolejne pielgrzymki do Polski Jana Pawła II (w latach: 1979, 1983 i 1987) dodawały tylko paliwa i animuszu siłom demokratycznym w kraju i za granicą. Kościół wspierał „Solidarność” oraz wszelkich przeciwników systemu komunistycznego. Zadbał też o rozwój intelektualny Lech Wałęsy, który jako prosty robotnik nie rozumiał wielu rzeczy, a nawet miał problem ze składnym wyrażaniem swoich myśli. Wiem o tym z autopsji, gdyż uczestniczyłem razem z innymi studentami w latach 80. w spotkaniu z nim w Domu Studenckim „Mikrus”, należącym do Politechniki Warszawskiej. Niestety ze względu na (ujmijmy to oględnie) rażące luki w wykształceniu oraz „brak daru wymowy i logicznego myślenia” lidera „Solidarności” nie byłem w stanie wynieść wiele z tego spotkania. Podejrzewam, że Wałęsa został dokształcony podczas internowania w Arłamowie (koło Przemyśla). Czy jednak te nauki były owocne? Pozostawiam to prywatnej ocenie moich czytelników…

Warszawa, 02.06.1979 r. I pielgrzymka do Polski Jana Pawła II.  Ojciec Święty przed mszą świętą na placu Zwycięstwa (dziś pl. Piłsudskiego); źródło: PAP/Tomasz Prażmowski

Niemniej wkrótce stan wojenny został zniesiony (będąc w pełni precyzyjnym: zawieszenie nastąpiło 31 grudnia 1982 roku, zaś zniesienie 22 lipca 1983 roku), ale w kraju w tym czasie zaszły nieodwracalne zmiany. Władza chciała pozbyć się opozycji i oferowała nawet darmowe paszporty pozwalające na wyjazd na Zachód, ale stosunkowo niewielu zdecydowało się skorzystać z tej okazji.

Nawet najwięksi komuniści musieli dostrzec klęskę ówczesnego systemu gospodarczego (jedynym wyjątkiem był być może Kazimierz Mijal, ale ta persona zasługuje na odrębną notkę). Następował nieodwracalny krach komunizmu. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę Jaruzelski, który zaczął układać się z Zachodem. Nie byłoby to możliwe bez przyzwolenia ZSRR. PRL dostał jednak na to zielone światło w chwili, gdy władzę w Kraju Rad objął Michaił Gorbaczow i zaczął przeprowadzać pierestrojkę i głasnost. Mniej więcej w tym samym czasie (1985 rok) Jaruzelski spotkał się w Nowym Jorku z Davidem Rockefellerem. Podczas tej rozmowy dyskutowano głównie na tematy biznesowe i gospodarcze. Poruszana była tam m.in. sprawa amerykańskiego embarga nałożonego przez administrację prezydenta Ronalda Reagana na Polskę. Sądzę, że obaj panowie doskonale zdawali sobie sprawę, że dni systemu socjalistycznego i żelaznej kurtyny są już policzone… Po amnestii we wrześniu 1986 ekipa gen. Jaruzelskiego rozpoczęła formułowanie koncepcji generalnej reformy państwa, w której było miejsce na pluralizm społeczny, ograniczony pluralizm polityczny, na rynkową reformę gospodarki i uczynienie z sektora prywatnego istotnego jej elementu.

Pod koniec lat 80. stopniowo wprowadzane były coraz bardziej wolnorynkowe ustawy gospodarcze, na czele z tzw. ustawą Wilczka z 1988 roku, która pozwalała w zasadzie na swobodną działalność gospodarczą i była zgodna z zasadami leseferyzmu („co nie jest zabronione, jest dozwolone”). Wszystkie te posunięcia torowały drogę do wprowadzenia w naszym kraju gospodarczej terapii szokowej, którą zaaplikował na początku lat 90. Leszek Balcerowicz ze swoim programem reform. Ale to już temat na odrębny wpis…

Logo „Solidarności”; źródło: www.solidarnosc.org.pl


1 Komentarz

Teresa Fieducik · 15 kwietnia 2021 o 19:00

Piękna lekcja historii. W 1970 r. ja byłam w 3 klasie szkoły podstawowej i niewiele z tego czasu pamiętam. To co działo się w kolejnych latach już tak. Jako dorastająca osoba długo nie mogłam zrozumieć dlaczego na lekcji historii na różnych poziomach nauczania nikt nie wspomina o tych wydarzeniach o których opowiadała nam mama? Jej rodzina w 1950 r. była deportowana do Kazachstanu, za tzw. kułactwo, jak mówiła moja mama. Przebywali tam w nieludzkich warunkach do 1956r. i tylko dzięki temu, że moja babcia jakimś cudem miała ukryty dokument potwierdzający ich rozsiać. Przepraszam ale lektura Pana materiału wywołała u mnie lawinę wspomnień . Bardzo dziękuję za piękny opis naszej historii.

Skomentuj Teresa Fieducik Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *